Światowa gospodarka z roku na rok potrzebuje coraz więcej energii elektrycznej. Duża w tym „zasługa” branży high-tech, która rozwija się niezwykle dynamicznie i jest bardzo energochłonna. Wraz z rozwojem cyfryzacji, popularyzacją przechowywania danych w chmurze, czy też masowym wykorzystywaniem rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji, lawinowo rośnie zapotrzebowanie na huby technologiczne. Już niebawem same centra danych będą odpowiedzialne za zużycie 5 proc. energii elektrycznej w Europie. Stawia to przed sektorem energetycznym ogromne wyzwanie, któremu wyłącznie tradycyjne źródła energii, oparte przede wszystkim na paliwach kopalnych, nie są w stanie sprostać.
Ceny węgla, gazu czy ropy zależą od sytuacji międzynarodowej, a tu napięć nie brakuje. Żyjemy w coraz bardziej niepewnych czasach, w których rynki reagują bardzo nerwowo na każde polityczne napięcie. Tych mamy aż nadto. Już tylko wojna w Ukrainie i konflikt na Bliskim Wschodzie huśtają rynkami energii w sposób bardzo niebezpieczny dla gospodarek krajów na całym świecie.
Zielona transformacja na ratunek
Rosnące zapotrzebowanie na energię i perturbacje na rynku paliw kopalnych sprawiają, że rozwój OZE jest już trendem globalnym. Ich udział w światowej produkcji energii przekroczył 40%. W 2024 roku sektor ten wzrósł o ponad 15%, a ponad 92% nowej mocy zainstalowanej na świecie stanowiły właśnie źródła odnawialne. Wzrost ten zawdzięczamy w głównej mierze energetyce wiatrowej i fotowoltaice, które stanowią siłę napędową całej branży. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) przewiduje, że do 2030 roku moc OZE na naszym globie wzrośnie do 10 000 gigawatów i pokryje w całości przewidywany przyrost zapotrzebowania na energię.
Liderem transformacji energetycznej jest Azja. Na tym kontynencie powstała większość nowej mocy wygenerowanej w 2024 roku przez OZE. Ten imponujący wynik jest przede wszystkim zasługą Chin, które w ubiegłym roku dodały do swojego miksu energetycznego niemal dwukrotnie więcej mocy słonecznej i wiatrowej niż wszystkie inne kraje razem wzięte, co pokazuje gigantyczną skalę zapotrzebowania na energię w Państwie Środka. Gigantyczna jest też skala światowych inwestycji. Łącznie, na zieloną energię w 2024 roku wydano zawrotną kwotę 2,1 biliona dolarów, co oznacza wzrost o 11% w porównaniu z rokiem 2023.
– Sektor odnawialnych źródeł energii to prawdziwe koło zamachowe światowej gospodarki – mówi Jacek Rusiecki, dyrektor operacyjny i członek zarządu w Neo Energy Group, polskiego dewelopera i operatora projektów OZE. – Branża stworzyła już ponad 16 milionów miejsc pracy i jest to trend stale rosnący. Transformacja energetyczna, która dzieje się na naszych oczach, jest daleka od zakończenia. Będzie przechodziła jeszcze różne zawirowania, ale Rubikon został przekroczony i nie ma już powrotu do dawnych rozwiązań – dodaje Jacek Rusiecki.
Z opinią tą zgadza się dr hab. Michał Artymowski z Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. – Transformacja energetyczna to jeden z najważniejszych globalnych procesów naszych czasów. Światowe zapotrzebowanie na energię elektryczną stale rośnie, a dotychczasowy model wytwarzania energii z paliw kopalnych nie jest w stanie na te potrzeby odpowiedzieć. Dlatego rewolucja na rynku energetycznym nie jest kwestią wyboru, a koniecznością – podkreśla Michał Artymowski.
Polska w światowym trendzie
2024 rok był także rekordowy pod względem udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym w Polsce. Zbliżył się on do poziomu 30%, co jest najwyższym rezultatem w historii. Jednocześnie najniższy poziom (57,1%) osiągnęła energia produkowana z węgla. Eksperci spodziewają się, że ta tendencja nie tylko się utrzyma, ale też nabierze tempa. Według danych zebranych przez Eurostat, udział OZE w produkcji energii w Unii Europejskiej osiągnął w 2024 roku 47,4%. Sytuuje to Polskę – z jej poziomem OZE w miksie energetycznym – na 21. miejscu w UE. Pole do ekspansji energii odnawialnej w naszym kraju jest zatem wciąż bardzo duże.
Jacek Rusiecki zwraca uwagę, że sprzyjają temu również niskie koszty wytwarzania zielonej energii, które są niezwykle konkurencyjne w stosunku do paliw kopalnych. Potwierdzają to dane opublikowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Koszt wytworzenia jednej megawatogodziny (MWh) za pośrednictwem lądowej energetyki wiatrowej jest ponad dwukrotnie mniejszy niż przy użyciu węgla (zarówno kamiennego, jak i brunatnego) oraz gazu ziemnego. Produkcja energii z wiatru jest zresztą najniższa (182,3 PLN/MWh), a tylko nieco droższa, choć nadal tania, z wody i słońca (odpowiednio 209,3 i 227 PLN za 1 MWh). Z kolei taka sama jednostka mocy wyprodukowana z gazu kosztuje aż 449,2 PLN, a z węgla kamiennego i brunatnego – kolejno 413,9 i 396 PLN.
Jacek Rusiecki twierdzi, że Polska, jeśli chce podążać drogą chińską i stawiać na rozwój sektora high-tech, musi skokowo zwiększyć inwestycje w energetykę wiatrową i słoneczną. – Dla polskiej gospodarki to sprawa życia i śmierci. W przeciwieństwie do Chin, które obok inwestycji w energetykę odnawialną budują także elektrownie węglowe. My nie tylko nie budujemy nowych elektrowni węglowych, ale kolejne przestarzałe bloki energetyczne będą w najbliższych latach wygaszane. Wobec oddalającej się perspektywy budowy elektrowni atomowej, dalszy rozwój polskiej gospodarki zależy od tempa transformacji energetycznej opartej na OZE – ocenia Jacek Rusiecki.
Dlatego, jak przewiduje dr hab. Michał Artymowski z UKSW, prawdziwa rewolucja energetyczna jeszcze przed nami. – Najbliższe lata powinny przynieść Polsce prawdziwy boom inwestycyjny w sektorze odnawialnych źródeł energii. I nie jest to wcale kwestia dostosowania do europejskich oczekiwań, ale chłodnej kalkulacji ekonomicznej. To się nam po prostu opłaci – podsumowuje.

Napisz komentarz
Komentarze