Liczba uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi rośnie w całym kraju. Zjawisko to wymaga od szkół, przedszkoli i samorządów większego zaangażowania finansowego, kadrowego i organizacyjnego. Rodzice podkreślają, że najtrudniejszy jest nie tylko proces diagnostyczny, ale także reakcja otoczenia na trudności dziecka. To stawia przed szkołami, przedszkolami i samorządami nowe wyzwania organizacyjne i finansowe.
Takich historii jest wiele
Syn mieszkanki powiatu opolskiego uczęszcza do przedszkola. Na początku rodzice usłyszeli, że dziecko sprawia problemy wychowawcze w kontaktach z rówieśnikami. Pomimo rozmów i podejmowanych działań sytuacja się nie poprawiała. Dziś rodzice wiedzą, że ich syn ma specjalne potrzeby edukacyjne.
– Kiedy nasz syn był z nami w domu, wydawało się, że wszystko jest w porządku – opowiada mieszkanka powiatu. – Jednak ewidentnie miał problemy w funkcjonowaniu w grupie rówieśniczej. Zaczęliśmy uczęszczać do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Tam przeprowadzono dokładny wywiad, a syn przeszedł pogłębioną diagnostykę. Był też obserwowany przez psychologa podczas zajęć w przedszkolu. Kolejne wizyty w poradni potwierdziły diagnozę o spektrum autyzmu.
Kolejnymi krokami były dwie wizyty u doświadczonego psychiatry. Specjalista również potwierdził diagnozę i wydał odpowiednie zaświadczenie.
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 27 listopada - e-wydanie dostępne tutaj.








Napisz komentarz
Komentarze