Bibliotekarka z Raszowej przyznaje, że różnego rodzaju inicjatywy kulturalne towarzyszą jej od wielu lat. Pomysły na kolejne przedsięwzięcia przychodzą czasem w najmniej spodziewanych momentach albo przynoszą je sami ludzie. Dzisiaj nie wyobraża sobie swojego życia bez budynku dawnej szkoły w Raszowej, który na przestrzeni lat stał się wiejskim ośrodkiem kultury.
- To miejsce tętni życiem – opowiada Barbara Mientus. – Wydarzyło się tutaj wiele ciekawych, dobrych i pożytecznych dla lokalnej społeczności inicjatyw czy wydarzeń. Jednak tego nie byłoby, gdyby nie współpraca z sołectwem, organizacjami pozarządowymi, placówkami edukacyjno-wychowawczymi z terenu naszej gminy i po prostu ludźmi. Szczególnie tymi, którzy potrafią docenić dobrym słowem i podziękować. Bo to motywuje do dalszego działania i dodaje sił. Ma się wtedy takie przekonanie, że jest dla kogo działać.
Budynek dawnej szkoły w Raszowej, o którym opowiada Barbara Mientus, jest aktualnie siedzibą bibliotecznej filii. Barbara Mientus przejęła ją w 1982 roku. W 1990 roku po utworzeniu koła mniejszości niemieckiej, którego jest przewodniczącą, dostała księgozbiór z Niemiec.
- Niektóre pozycje dotyczyły niemieckiej polityki i historii – wspomina. - Nie było to wprawdzie zabronione, ale przyjechali do nas wtedy przedstawiciele z Instytutu Śląskiego, żeby zobaczyć, co to za książki, czy nie ma tam jakichś prowokacyjnych treści. Z czasem nasz niemiecki księgozbiór się powiększał także dzięki prywatnym osobom. Tak więc, mamy polsko-niemiecki księgozbiór.
Barbara Mientus podkreśla, że biblioteka pod jej kierownictwem to instytucja, która angażuje się w różne przedsięwzięcia z radą sołecką i strażą pożarną. Poza tym odbywają się tutaj spotkania autorskie i dyskusyjne kluby książki dla dorosłych. Są też projekty dedykowane dzieciom, dotyczące nie tylko popularyzacji czytelnictwa, ale też dziedzictwa kulturowo-historycznego.
W budynku dawnej szkoły powstało też wiejskie muzeum. Barbara Mientus przyznaje, że wychowała się w domu, w którym stare przedmioty miały swoje piękno.
- Nie wyrzucało się ich, ale zbierało – opowiada bibliotekarka z Raszowej. – Ja też miałam „problem” z tym, aby czegoś się pozbyć. I tak pozostało mi do dzisiaj. Pomimo tego, że mam sporo eksponatów, to nadal pojawiają się nowe. Wiele z tego, co można obejrzeć w tym wiejskim muzeum, pochodzi od mieszkańców naszej gminy. Mamy wiele przedmiotów, narzędzi i sprzętu, dzięki któremu można dowiedzieć się, jak kiedyś wyglądało życie. W takich miejscach jak nasze można przekonać się , że nie było ono łatwe. Jest to szczególnym zaskoczeniem dla młodzieży.
Jak się okazuje, informacja o wiejskim muzeum w Raszowej rozeszła się pocztą pantoflową. Budynek dawnej szkoły odwiedza wiele osób. Często zaglądają tu uczniowie czy przedszkolaki z gminnych placówek. Są też seniorzy, wycieczki czy indywidualni turyści.
W tej małej wiosce udało się stworzyć miejsce, które jest dumą jej mieszkańców, a nawet całej gminy. W liczącym sobie prawie 150 lat budynku pierwszej szkoły w Raszowej otworzono „Herbaciarnię pod kasztanami”. Niezwykle klimatyczny lokal z ceglanymi sklepieniami i kominkiem powstał w piwnicy. W środku jest też stylowy kredens. Można się tam poczęstować aromatycznymi, ziołowymi herbatami, które komponują mieszkanki gminy. Oprócz kawiarni, przed budynkiem powstały miejsca do biesiadowania i spotkań (stoły, ławeczki, nasadzenia, ogródek z ziołami czy wiata).
Barbara Mientus to także przewodnicząca koła mniejszości niemieckiej w Raszowej. Objęła tę funkcję w 1990 roku. Również poprzez tę działalność stara się popularyzować dawne, lokalne dziedzictwo.
- Chodzi o to, aby dawne tradycje i zwyczaje nie zaginęły w ferworze tego, co nowoczesne – wyjaśnia Barbara Mientus. – Organizujemy m.in. Maibaum, czyli drzewko majowe, które symbolizuje wiosenne odrodzenie. To była inicjatywa Teresy Mientus, która widziała to w Niemczech. Na drzewku zawieszamy emblematy wykonane ze sklejki. Pokazują one główne budynki w miejscowości i informują o zawodach, jakie wykonują nasi mieszkańcy. Mamy tu rolników, dekarzy czy krawców. Co roku dokładamy dwa emblematy. Poza tym widać tam też flagę śląską i unijną. Stawianiu Maibaumu towarzyszy co roku dwujęzyczny występ dzieci z tutejszej szkoły.
Barbara Mientus podkreśla, że jeśli chodzi o kulturę, to największym wyzwaniem jest zachęcenie młodzieży do korzystania z tego dobrodziejstwa. Przegrywa ona z coraz bardziej atrakcyjną wirtualną rzeczywistością. W związku z tym w swoich działaniach stara się nawiązać z nimi kontakt, gdy przychodzą do biblioteki. Oprowadza po wiejskim muzeum, zachęca do udziału w organizowanych wydarzeniach i spędzania czasu z ludźmi, a nie z telefonem.

Napisz komentarz
Komentarze