Poczucie humoru to poważna sprawa
Teodor Glensk ma 78 lat i zauważa, że to dobry czas na głębszą refleksję, dotyczącą jego artystycznego życia. A sporo się w nim wydarzyło. Warto wspomnieć, że ma swoją gwiazdę w Kabaretowej Alei Gwiazd w Kosorowicach.
- Znajduję się tam w doborowym towarzystwie – śmieje się Teodor Glensk. – W pobliżu mojej gwiazdy znajdują się te, należące do takich osobowości sceny jak Rak, Kabaret Młodych Panów czy Kabaret OT.TO”. I obok nich ja humorysta Tolek.
Nie czuje się kabareciarzem, ale humorystą Tolkiem. Ma za sobą wiele publicznych występów jak i tych, odbywających się w kameralnym gronie. A początki tej niezwykłej przygody, która stała się ważną częścią jego życia sięgają korzeniami do domu rodzinnego.
- Mój ojciec był bardzo pracowitym i sumiennym człowiekiem – wspomina Teodor Glensk. – Z drugiej strony należał do osób z dużym poczuciem humoru, ale takim mądrym i życiowym. Mieszkając w domu na co dzień miałem do czynienia z tym „zjawiskiem” i mocno przesiąkłem nim. Potem z bratem założyliśmy zespół i zaczęliśmy występować. Nasze zabawne historie przeplataliśmy muzyką, graną na żywo.
Teodor Glensk uważa, że z poczuciem humoru trzeba bardzo ostrożnie postępować. Tego nauczyły go te długie lata, spędzone na scenach publicznych jak i prywatnych. Tak, aby z jednej strony było zabawnie, zaś z drugiej nie przekroczyć granic dobrego smaku i nie urazić nikogo.
- Ja zawsze zaczynałem od uważnej obserwacji publiczności, przed którą będę występował – opowiada. – Próbowałem wczuć się w atmosferę wydarzenia i dawkowałem to moje poczucie humoru. Inaczej wyglądał mój występ podczas kameralnej imprezy w odróżnieniu od uroczystości, która ma bardziej oficjalny charakter. Z czasem w tym obszarze wyrobiła się moja artystyczna intuicja. Wiedziałem na jak dużo mogę sobie pozwolić jako humorysta.
Z miłości do muzyki
Pierwszym zawodem Teodora Glenska było kowalstwo. Jego ojciec uważał, że syn w pierwszej kolejności powinien zdobyć dobry fach. Jednak przyszły humorysta bardzo szybko odkrył w sobie miłość do muzyki. I już od piątej klasy szkoły podstawowej rozpoczęła się jego edukacja artystyczna. Jest absolwentem średniej szkoły muzycznej w Opolu w klasie fagotu. Gra m.in. na pianinie saksofonie, trąbce, gitarze basowej, akordeonie czy instrumentach perkusyjnych.
Mieszkaniec Tarnowa Opolskiego jeździł na występy z Zespołem Pieśni i Tańca „Opole” poza granice Polski. Poza tym występował na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu czy w Filharmonii Opolskiej. Przez dwanaście lat prowadził też szkółkę, w której uczył gry na różnych instrumentach muzycznych.
- Ćwiczyliśmy, jeździliśmy na przeglądy i festiwale – nie kryje radości nasz rozmówca z Tarnowa Opolskiego”. - Dzisiaj mogę z dumą powiedzieć, że wiele z tych osób gra teraz w orkiestrach dętych. Cieszę się, że muzyka nadal im towarzyszy.
Teodor Glensk dodaje, że przez 38 lat był organistą w kościele w Tarnowie Opolskim. Zajmował się też aranżacją nut, czyli opracowaniem utworu muzycznego tak, aby mogła go wykonać orkiestra. W ten sposób opracował m.in. pieśni liturgiczne. Był też kierownikiem kapeli podwórkowej „Tarnowianie", która działała przy Zakładowym Domu Kultury „Relax" w Tarnowie Opolskim w latach 70-tych.
Pomimo, że muzyka zajmowała dużo miejsca w jego życiu, to znalazło się trochę przestrzeni na słowo pisane.
- W pewnym momencie zacząłem tworzyć wiersze – wspomina Teodor Glensk. – Nazywałem je żartobliwie rymowankami częstochowskimi. Kiedyś usłyszałem od pewnej pani, że moje wiersze mają bardzo mądry przekaz. Pomysły na wiersze podsuwało samo życie. Jakaś rzecz przyciągnęła moją uwagę i znienacka powstał tekst wiersza.
Dodaje, że najtrudniej tworzyło się je pod presją czasu. Wystarczyło ją zdjąć i pojawiał się ciekawy pomysł na wiersz.
Doceniona twórczość
Szeroko rozumiany dorobek artystyczny mieszkańca Tarnowa Opolskiego został dostrzeżony i doceniony. W 2017 roku otrzymał statuetkę Złotej Tarniny. Od 2018 roku ma swoją pamiątkową tablicę w Kabaretowej Alei Gwiazd w Kosorowicach.

Napisz komentarz
Komentarze