W biały dzień dwóch napastników podeszło do dwóch kobiet, które kwestowały na rzecz jednej z fundacji. 33-letni mężczyzna, który był w towarzystwie 17-letniego kolegi, zagroził kobietom nożem i zażądał wydania puszek z pieniędzmi. Pokrzywdzonym na szczęście udało się uciec z rąk oprawcy i zawiadomić policję.
Dalej było już tylko gorzej. Młodszy z uczestników napadu wykonywał polecenia funkcjonariuszy, natomiast starszy z nich eskalował agresją w stosunku do nich. Kiedy nie wyszła mu próba ucieczki, rzucił w policjantkę nożem, a następnie będąc już w kajdankach pluł i obrażał interweniujących funkcjonariuszy. Niebezpiecznie zrobiło się też w radiowozie, gdzie 33-latek owinął sobie kajdanki wokół szyi i zaczął się nimi dusić. - Służba w policji to nie tylko patrolowanie ulic czy kontrola drogowa. To przede wszystkim codzienne mierzenie się z nieprzewidywalnością ludzkich zachowań, agresją, a nierzadko z realnym zagrożeniem życia i zdrowia – zarówno osób pokrzywdzonych przestępstwem, podejmujących czynności policjantów, jak i osób, wobec których podejmowane są interwencje. Dlaczego w takich sytuacjach na miejsce interwencji przyjeżdża więcej patroli? To nie przesada ani pokaz siły – to konieczność. Każda interwencja wiąże się z ryzykiem eskalacji. Dodatkowe siły są potrzebne, by zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obecnym: policjantom, osobie zatrzymywanej, ale także postronnym świadkom – tłumaczy zdarzenie asp. Przemysław Kędzior z KMP w Opolu.
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 11 września - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze