Obie drużyny do tej pory były sąsiadami w ligowej tabeli. To było ważne spotkanie i ważne punkty. Już sam początek poniedziałkowego starcia należał do przyjezdnych. Po bramkach W. Matuszaka i M. Kosmali, opolanie dopiero w czwartej minucie odpowiedzieli celnym trafieniem Oliwiera Kamińskiego. Seria błędów i mijania się z bramką w naszej ekipie doprowadziła, że Legionowo szybko uzyskało przewagę 6:1 i to oni narzucili nam tempo gry. W 13. minucie spotkania przy stanie 9:3 trener Bartosz Jurecki był zmuszony poprosić o czas. Chwila przerwy dała początkowy efekt, bo dwoma trafieniami popisał się F. Wrzesiński. Gwardziści starali się odrabiać straty, ale Zepter był tego dnia zbyt mocny. Na przerwę zeszliśmy ze stratą 12:18. Po zmianie stron zdawało się, że zaczynamy grać odważniej, a skuteczne interwencje Jakuba Ałaja dawały nadzieję na lepsze zakończenie spotkania. Ekipa Tomasza Strzębały jednak do końca w pełni kontrolowała przebieg gry i wywalczyła pierwszą w tym sezonie Orlen Superligi wygraną za trzy punkty. Pomógł w tym MVP spotkania Casper Liljestrand, który bronił z 41-procentową skutecznością. W pomeczowej wypowiedzi kapitan Corotopu potwierdził, że zabrakło skuteczności w ataku. – Obijaliśmy, co drugi rzut bramkarza i to nas gubiło. W obronie walczyliśmy, popełnialiśmy też błędy. Mieliśmy ciężki początek – podsumował skrzydłowy.
Najwięcej bramek strzelił dla Opola Wojdan (9), po 6 trafień zaliczyli Sosna i Kamiński. Punktowali także Jendryca, Wrzesiński i Milewski (po 2) i Zarzycki (1). Czwarta porażka utrzymuje zespół w strefie spadkowej. Następną szansą na przełamanie będzie mecz wyjazdowy w Mielcu. To spotkanie również nie będzie należało do najłatwiejszych, gdyż Handball Stal Mielec jako beniaminek zaskakuje w tym sezonie i z dorobkiem 9 punktów plasuje się w ligowej czołówce. Mecz 6 października o 20.30.








Napisz komentarz
Komentarze